Basket Poznań vs. WKS Śląsk Wrocław

Biofarm Basket Poznań 77 - 82 WKS Śląsk Wrocław
08 Lis 2017 - 17:00Hala CityZen, Poznań, Droga Dębińska 10c

Choć Trójkolorowi pod wodzą Radosława Hyżego rozegrali dopiero 3 mecze, póki co można stwierdzić, że lepiej radzą sobie na obcych parkietach. Po pierwszej wygranej na wyjeździe w Prudniku, tym razem dwa punkty wywieźli oni z Poznania, gdzie wygrali z Biofarmem Basket 82:77.

W pierwszych minutach lepiej prezentowali się wrocławianie. Ich konto punktowe trójką otworzył Marcin Bluma, a kolejne 10 oczek dołożyli wspólnie Karol Michałek i Marcin Pławucki. Gospodarze doszli jednak do głosu i dzięki 11 punktom zdobytym z rzędu wyszli na prowadzenie. W dwóch ostatnich minutach po celnym rzucie zza łuku dołożyli Maciej Krakowczyk i Jan Grzeliński i to goście prowadzili jednak 21:17. 

Od początku drugiej części gry Wojskowi konsekwentnie budowali swoją przewagę, której nie oddali do końca kwarty. Szczególnie aktywny był Aleksander Dziewa – środkowy zamieniał na punkty niemal każde podanie, które otrzymywał. Po stronie gości najgroźniejszy wydawał się być Filip Struski, który odważnymi akcjami nie pozwalał wrocławianom odskoczyć na więcej niż 10 oczek. Do przerwy prowadzili oni 41:31.

Niestety po przerwie po raz kolejny dał o sobie znać brak koncentracji wśród przyjezdnych. Ponownie po wypracowaniu przewagi przed przejściem do szatni, w trzeciej kwarcie została ona roztrwoniona. Podopieczni Hyżego do kosza trafili dopiero po niespełna 5 minutach gry, gdy gospodarze zdołali zbliżyć się już na dystans jednej akcji. Wrocławianom niezwykle trudno było pokonać kolejny ofensywny przestój, po stronie poznaniaków rozkręcił się z kolei Piotr Wieloch. Kapitan naszych rywali dwoma akcjami 2+1 doprowadził do remisu 54:54 przed czwartą kwartą.

Śląsk rozpoczął decydującą część meczu od niezwykle ważnych, 6 kolejnych punktów Aleksandra Dziewy. Gospodarzy tym razem utrzymywał w grze Jakub Fiszer, ale po trójkach Marcina Pławuckiego i Macieja Krakowczyka, Wojskowi odskoczyli aż na 13 punktów na 3 minuty przed końcem meczu. Choć podopieczni Przemysława Szurka zdołali jeszcze odrobić 7 oczek, Trójkolorowi nie wypuścili już zwycięstwa z rąk i wygrali 82:77.

– Kluczem do wygranej była zespołowa gra, ale nie tylko w ataku ale przede wszystkim w obronie. Maksymalnie naciskaliśmy na zawodników z piłką, mając jednocześnie przekonanie, że w przypadku minięcia będzie udzielona pomoc. Ufaliśmy sobie nawzajem. Niestety ponownie powtórzyła się sytuacja, w której wygrywamy pewnie pierwszą połowę, a w drugiej pozwalamy przeciwnikom wrócić do gry i łapiemy przestoje. Wynika to pewnie z nowego systemu gry i potrzebujemy jeszcze czasu żeby wyeliminować ten aspekt, ale pracujemy nad tym. Chcemy zacząć wygrywać u siebie – mówił po meczu Marcin Pławucki.

Wrocławianie rozdali aż 20 asyst, jednocześnie ograniczając straty do 10. Wyraźnie (41-32) wygrali też walkę na deskach. Po raz kolejny fenomenalny występ zaliczył Maciej Krakowczyk, który w drugim kolejnym meczu trafił pięć trójek, a ogółem zanotował 19 punktów (5/10 za 3, 7/15 z gry), 16 zbiórek i 6 asyst. Na dużą uwagę zasługuje również linijka statystyczna Aleksandra Dziewy – 22 punkty (9/15 z gry), 8 zbiórek. 13 punktów 6 asyst zaliczył z kolei Marcin Pławucki. W drużynie gospodarzy najlepiej punktowali natomiast Jakub Fiszer (25), Filip Struski (17) i Piotr Wieloch (14).

Najwyższy czas, by dobrą formę na wyjazdach przełożyć na zwycięstwa na własnym parkiecie. W najbliższą sobotę okazja do tego jest wręcz znakomita, gdyż do Wrocławia przyjeżdża ekipa SKK Siedlce – jedyna drużyna, która nie odniosła jeszcze ani jednego zwycięstwa w lidze, choć rozegrała w niej już 8 spotkań. Najbliżej była w środę, kiedy omal sensacyjnie nie ograła u siebie wicelidera z Łańcuta. Z pewnością siedlczanie będą przez to dodatkowo zmotywowani, to Wojskowi podejdą jednak do tego spotkania w roli faworyta. Obowiązkiem będzie się z niej wywiązać! Hej Śląsk!