GKS Tychy vs. WKS Śląsk Wrocław

GKS Tychy 96 - 88 WKS Śląsk Wrocław
18 Lis 2017 - 19:00Hala Sportowa al. Piłsudskiego 20

 

GKS Tychy postawił twarde warunki i był bardzo niewygodnym rywalem, ale o przegranej zadecydowała zbyt duża ilość błędów i pochopnych decyzji gości w czwartej kwarcie. Tyszanie przełamali passę czterech kolejnych porażek i wygrali własnym parkiecie ze Śląskiem 96:88.

Wrocławianie mecz rozpoczęli grając dosyć swobodnie. Już w pierwszej kwarcie dwie trójki trafił Maciej Krakowczyk, dla którego dodatkową motywacją był występ w dniu 21. urodzin przed oczami swoich najbliższych. Obie drużyny popełniały sporo strat, ale z czasem to gospodarze doszli do głosu. Przez ostatnie cztery minuty początkowej części gry Trójkolorowi do kosza rywali tylko raz za sprawą trójki Jana Grzelińskiego. Kilka nieporozumień w obronie doprowadziło do tego, że tyszanie odskoczyli na 9 oczek przewagi.

Trudne wejście w mecz mieli Aleksander Dziewa i Jakub Musiał, którzy w pierwszych minutach swojej gry popełnili kilka błędów pod presją rywali. Po przerwie na żądanie dla trenera Hyżego wrocławianie zaczęli aktywniej grać w obronie, a w ataku kolejne akcje należały do wspomnianej wcześniej dwójki, która w drugiej ćwiartce zdobyła 14 z 23 punktów Śląska.  Niestety Wojskowi wciąż popełniali sporo strat, a w ostatnich sekundach również niepotrzebne faule. Te na punkty zamienił Marcin Kowalewski, ustalając wynik przed przerwą na 47:40 dla GKS-u.

Po powrocie z szatni rozegrał się strzelecki pojedynek między Marcinem Blumą a byłym koszykarzem Śląska – Michałem Jankowskim. Dzięki dwóm celnym trójkom i dwóm rzutom z półdystansu, „Blumik” w trzeciej kwarcie zdobył 10 oczek, gospodarze wciąż trzymali jednak przyjezdnych na dystans. Jankowski po indywidualnych akcjach w końcówce trzeciej kwarty trafił trzy kolejne rzuty co dało zawodnikom GKS-u 6-punktowe prowadzenie.

Decydująca cześć spotkania zaczęła się od wymiany ciosów w postaci celnych rzutów zza łuku i akcji 2+1. Przewaga gospodarzy cały czas utrzymywała się w takim samym stanie, ale ważne punkty zdobyli wówczas Piotr Hałas i Marcin Kowalewski. Różnica dzieląca obie drużyny urosła do 12 oczek a Radosław Hyży poprosił o czas. Na 3 minuty przed końcem po dwóch trafieniach za 3 punkty Adriana Mroczek-Truskowskiego wydawało się, że jest jeszcze szansa, by „wrócić z dalekiej podróży”. Niestety Trójkolorowi następne akcje zagrali nieskutecznie, w zbyt dużym pośpiechu, co wykorzystali rywale. Tyszanie mając zegar po swojej stronie, kontrolowali do końca przebieg spotkania i wygrali ostatecznie 96:88.

– Nie byliśmy faworytami tego meczu. W hali w Tychach gra się ciężko, do tego zawodnicy GKS-u byli „pod kreską” po czterech przegranych. Z czystym sumieniem mogę jednak powiedzieć, że rywale niczym nas nie zaskoczyli. Mieliśmy za dużo strat i błędów w obronie – przez te ostatnie rywale rzucili nam tak dużo punktów. Kolejnym krokiem będzie wyplewienie pewnych złych nawyków u naszych zawodników, czym zajmiemy się od poniedziałku – mówił po spotkaniu Radosław Hyży.

Błędy w obronie przekładały się na faule. Ślązacy byli wczoraj zabójczo skuteczni i wykorzystali aż 20 z 22 rzutów osobistych. Podopieczni Hyżego starali odpowiadać się przede wszystkim zza łuku, skąd trafili blisko połowę prób (47%). Twarda obrona tyszan doprowadziła do większej ilości strat (16) niż asyst (14) po stronie Trójkolorowych. Indywidualnie we wrocławskim zespole najlepiej zagrał Marcin Bluma, autor 20 punktów, 8 zbiórek, 2 bloków i przechwytu (3/5 za 3, 7/14 z gry). 12 punktów i 8 zbiórek zaliczył Maciej Krakowczyk, 10 punktów, 3 zbiórki i 4 asysty – Jakub Musiał. Dwucyfrową zdobycz mieli jeszcze Aleksander Dziewa, Adrian Mroczek-Truskowski i Jan Grzeliński.

W zespole GKS-u double-double w postaci 17 punktów i 10 zbiórek wywalczył Michał Jankowski. Bliski podobnego wyczynu z 10 oczkami i 9 asystami na koncie był inny ex-trójkolorowy Norbert Kulon. 16 punktów i 6 zbiórek zaliczył Patryk Nowerski.

Na przestrzeni kilku dni wrocławian czekają teraz dwa niezwykle trudne i ważne mecze we własnej hali. Do stolicy Dolnego Śląska przyjedzie bowiem dwójka faworytów do awansu do PLK – Jamalex Polonia 1912 Leszno i R8 Basket AZS Politechnika Kraków. Spotkanie z drużyną, której świeżo upieczonym wiceprezesem jest Maciej Zieliński – już w piątek o 20 w hali AWF-u. 6 dni później – okazja do rewanżu za przegrany finał II ligi z poprzedniego sezonu. Wasze wsparcie będzie niezbędne, by postawić się faworytom i powalczyć o kolejne dwa zwycięstwa. Liczymy na Was! Hej Śląsk!