Pogoń Prudnik vs WKS Śląsk Wrocław

Pogoń Prudnik 69 - 74 WKS Śląsk Wrocław
28 Paź 2017 - 17:30
Radosław Hyży zaliczył udany debiut trenerski na ławce Śląska. W swoim pierwszym meczu poprowadził drużynę do wyjazdowej wygranej 74:69 z Pogonią Prudnik. Tym samym przełamana została zła passa trzech kolejnych porażek Trójkolorowych, gospodarze przegrali z kolei czwarty mecz z rzędu we własnej hali. 

Nowy szkoleniowiec od początku spotkania zaznaczył swą obecność, desygnując do gry wyjściową piątkę, jaka jeszcze w tym sezonie na parkiet nie wybiegła. I tak naprzeciwko prudniczan stanęli Marcin Pławucki, Wojciech Jakubiak, Adrian Mroczek-Truskowski, Marcin Bluma i Karol Michałek. Początek meczu był dosyć nerwowy z obu stron. W pełnej strat i fauli, szarpanej grze pierwsze punkty dla Śląska zdobył kapitan drużyny. „Mroko” dwukrotnie trafił za trzy, czym skutecznie odpowiedział na punkty Pawła Bogdanowicza. Zza łuku po chwili trafili też Marcin Pławucki i Jan Grzeliński, ale zawodnicy Pogoni nie odpuszczali i po pierwszej kwarcie Trójkolorowi prowadzili 19:18.

W drugiej części meczu gra jeszcze częściej była przerywana gwizdkami sędziów. Obie ekipy dobrze spisywały się na linii rzutów osobistych i wynik cały czas oscylował w granicach remisu. Wojskowi zaliczyli jednak bardzo dobrą końcówkę drugiej kwarty i w ciągu półtora minuty zanotowali serial punktowy 9-0, dzięki któremu odskoczyli podopiecznym Macieja Maciejewskiego i na przerwę schodzili prowadząc 42:33.

Trzecia ćwiartka miała dla wrocławian dwa zgoła odmienne oblicza. Jej początek był świetny, bo udało się zdobyć 8 kolejnych punktów, podczas gdy gospodarze pierwszy raz trafili do kosza dopiero pod koniec czwartej minuty gry po zmianie stron. Niestety ofensywa Śląska stanęła po chwili w miejscu, a do głosu doszli zawodnicy Pogoni. W ciągu kilku minut zniwelowali 17-punktową przewagę podopiecznych Hyżego do ledwie 6 oczek. 

Ostatnia część gry była prawdziwą nerwówką z obu stron. Gospodarze złapali swój rytm, ale wrocławianie nie odpuszczali i również punktowali – choć przychodziło im to z dużą trudnością. Na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną Michał Wielechowski przejął niedokładne podanie jednego z Trójkolorowych i zakończył akcję wsadem, czym doprowadził do euforii miejscową publiczność, Śląsk prowadził bowiem już tylko 63:62. Po przerwie na żądanie dla trenera Hyżego ważne rzuty wolne wykorzystał Karol Michałek, a na 40 sekund przed końcem kluczową trójkę, która przesądziła o losach spotkania trafił Maciej Krakowczyk. W końcówce gospodarze zmuszeni byli faulować taktycznie, ale wrocławianie sprostali zadaniu na linii rzutów osobistych i ostatecznie wygrali 74:69.

– Wzloty i upadki na przestrzeni spotkania to normalna rzecz. Moim zdaniem takie wygrane smakują nawet lepiej. To ciężkie, stresowe sytuacje pokazują jak buduje się zespół. Gdybyśmy prowadzili 30, 40 punktami  to zespół nie mógłby pokazać swojego charakteru i nie objawiliby się „mali liderzy”. Dla mnie byli to dzisiaj nasi rozgrywający oraz Karol Michałek. Jestem zadowolony z decyzji podejmowanych przez zawodników, chciałem rzutów za trzy i rzeczywiście były one oddawane z otwartych pozycji. Nie jestem natomiast zadowolony ze strat. Naszym głównym zadaniem było ich ograniczenie, ale nie ogółem, lec z w sytuacjach, kiedy sami możemy „wrzucić się na minę”. Nad tym aspektem musimy i będziemy pracować, bo w tym meczu było ich łącznie aż 17 – skomentował starcie Radosław Hyży.

W sobotnim spotkaniu większy ciężar gry wzięli na siebie doświadczeni zawodnicy. Najlepszym strzelcem naszej drużyny był Marcin Pławucki – zdobywca 15 punktów (3/5 za 3, 5/7 z gry). Rozgrywający dołożył do tego 4 zbiórki, 2 asysty, 2 przechwyty. Po 14 oczek zanotowali Adrian Mroczek-Truskowski (4 zbiórki, 3/7 za 3) oraz Jan Grzeliński (4 zbiórki, 3 przechwyty). 6 punktów i 8 zbiórek zaliczył Karol Michałek. Trójkolorowi faulowali wczoraj zdecydowanie za często, bo aż 30 razy. Rywale zamienili to na 24 oczka, najlepszy w tym aspekcie był Tomasz Prostak (8/8 z osobistych, 20 pkt).

Pierwszy mecz pod wodzą nowego szkoleniowca, co najważniejsze, okazał się dla Wojskowych zwycięski. Teraz czas pójść za ciosem i wywalczyć kolejną wygraną – tym razem u siebie. Najbliższy mecz wrocławianie rozegrają już w sobotę  o godzinie 18. Ich rywalem będzie Energa Kotwica Kołobrzeg. Zapraszamy do hali AWF-u przy al. Paderewskiego 35, by razem walczyć o kolejne zwycięstwo! Hej Śląsk!