SKK Siedlce – WKS Śląsk Wrocław

SKK Siedlce 78 - 83 WKS Śląsk Wrocław
25 Lut 2018 - 14:00OSiR, Siedlce, ul. Prusa 6

Po zaskakującej przegranej na własnym parkiecie z Pogonią Prudnik, Wojskowi stanęli przed wyzwaniem wygrania trzech kolejnych spotkań, w tym dwóch wyjazdowych. Po zwycięstwach nad Energa Kotwicą Kołobrzeg i Biofarmem Basket Poznań przyszedł czas na SKK Siedlce. Po raz kolejny starcie Trójkolorowych było bardzo zacięte i po raz kolejny końcówka meczu padła ich łupem. Wrocławianie wygrali 83:78 i ulokowali się na ósmej pozycji w tabeli.

Podopieczni Radosława Hyżego nie zaczęli meczu najlepiej, po trzech minutach gospodarze prowadzili bowiem 14:5. Z czasem spotkanie się wyrównało, a najlepiej w drużynie przyjezdnych prezentowali się Jan Grzeliński i Mateusz Stawiak. Ten drugi dwukrotnie trafił zza łuku a po wsadzie Mikołaja Ratajczaka i akcji coast to coast silnego skrzydłowego, Śląsk wyszedł na prowadzenie. Wojskowi stracili jeszcze kilka piłek i pozwolili rywalom trafić za 3, ale taka sama odpowiedź w wykonaniu Jakuba Musiała pozwoliła pokonać syrenę i ustalić wynik po pierwszej kwarcie na 25:24 dla WKS-u.

W drugiej części spotkania wrocławianom znów brakowało nieco dokładności, choć i rywal nią nie grzeszył. Trójkolorowi popełnili kilka strat przy wyprowadzaniu piłki, a także zaczęli mieć problemy z obroną pomalowanego, co jeszcze bardziej nasiliło się w drugiej połowie meczu. Goście konsekwentnie trzymali się jednak swojego planu na ten mecz, przed przerwą 9 razy trafili zza łuku i dzięki temu prowadzili w niej 46:41.

W trzeciej kwarcie Śląsk kontynuował swoją dobrą grę i momentami imponował cierpliwością w ataku. Do kosza najczęściej trafiali Jan Grzeliński, Mateusz Stawiak, Marcin Pławucki  i Jakub Musiał. W drużynie gości najlepsze zawody rozgrywali Bartosz Wróbel, Rafał Król i Rafał Rajewicz. Pod koniec tej części spotkania Wojskowym udało się odskoczyć nawet na 11 oczek, prowadzili oni 64:53.

W ostatniej ćwiartce gospodarzom udało się odrobić większość strat głównie poprzez izolacje i grę 1 na 1 na 1 w strefie podkoszowej. Na półtora minuty przed końcem spotkania obie drużyny dzielił dystans jednego posiadania. Wcześniej kolejne ważne trafienia zanotował świetny tego dnia Mateusz Stawiak, ale punkty na 80:75 zdobył Jan Grzeliński. Mimo braku skuteczności siedlczan w dwóch kolejnych akcjach, wrocławianie nie ustrzegli się w końcówce błędów. Marcin Pławucki popełnił stratę, którą na akcję 2+1 zamienił Rafał Król i na 40 sekund przed ostatnią syreną Śląsk prowadził tylko 80:78. Następnie zza łuku nie trafił Mateusz Stawiak, ale bardzo ważną ofensywną zbiórkę zapisał Jan Grzeliński. Piłka trafiła do „Spławika”, a ten faulowany taktycznie, wykorzystał oba rzuty osobiste. Jeszcze jedno trafienie dołożył na koniec Karol Michałek i dzięki temu wrocławianie wrócili do stolicy Dolnego Śląska z tarczą i zwycięstwem 83:78.

– Jako zespół zagraliśmy bardzo dobre zawody na wyjeździe w Siedlcach, gdzie nie jest łatwo. Śmiem jednak twierdzić, że gdyby trafilibyśmy kilka rzutów osobistych w czwartej kwarcie, końcówka nie byłaby tak nerwowa. Nad tym elementem oraz nad zbiórką będziemy pracować w najbliższym czasie. Bardzo cieszy mnie jednak fakt, że zawodnicy podjęli wyzwanie wygrania trzech kolejnych meczów po przegranej z Pogonią Prudnik. Mogę wymieniać tu wszystkich po kolei, ale każdy czuł odpowiedzialność za wyniki i każdy przyczynił się na swój sposób do tych trzech zwycięstw – komentował po spotkaniu Radosław Hyży.

Cała drużyna spisała się świetnie i trudno wskazać lidera, który poprowadziłby Śląsk do wygranej. Najważniejsze punkty zdobywali jednak Mateusz Stawiak (18 pkt, 8 zb, 3 ast, EVAL – 24), Jan Grzeliński (15 pkt, 5 zb, 2 ast) i Marcin Pławucki (13 pkt, 3 ast). Duży wkład w wygraną mieli też Jakub Musiał (11 pkt, 3/6 za 3, 4 ast) i Aleksander Dziewa, który co ciekawe był najlepszym asystującym po stronie Wojskowych (8 pkt, 12 zb, 5 ast). Zwłaszcza w czwartej kwarcie zawiodła skuteczność na linii (9/17 w całym spotkaniu), goście rozdali za to aż 20 asyst, o 9 więcej od rywala.

Ważna wyjazdowa wygrana w Siedlcach była jednocześnie trzecim z rzędu zwycięstwem Trójkolorowych. Przez większość sezonu gra w kratkę nie pozwalała na zanotowanie takiej serii. Wygląda więc na to, że wrocławianie na półtora miesiąca przed ewentualnymi play-offami złapali odpowiedni rytm. Prawdziwą odpowiedź na pytanie w jakiej dyspozycji znajdują się podopieczni Radosława Hyżego dadzą jednak kolejne, bardzo trudne spotkania. W ciągu najbliższego miesiąca zmierzą się oni m.in. z Jamalex Polonią 1918 Leszno, R8 Basket AZS Politechniką Kraków czy Sokołem Łańcut. Najbliższy rywal również jest jednak bardzo wymagający, mowa bowiem o GKS-ie Tychy. Ekipa Norberta Kulona po niemrawym początku sezonu rozkręciła się i obecnie z bilansem 16-9 jest niemal pewna uczestnictwa w fazie play-off. Śląsk z 12 wygranymi i 14 porażkami znajduje się na 8. miejscu, ale po piętach depczą mu Biofarm Basket Poznań i Enea Astoria Bydgoszcz. Wygrana w niedzielnym starciu może więc okazać się kluczowa dla dalszych losów rywalizacji o przedłużenie sezonu. HejŚląsk!