WKS Śląsk Wrocław vs. R8 Basket AZS Politechnika Kraków

WKS Śląsk Wrocław 77 - 89 R8 Basket AZS Politechnika Kraków
29 Lis 2017 - 19:00Hala wielofunkcyjna AWF Wrocław, al. Paderewskiego 35

 

Wojskowi rozegrali w środę kolejny mecz na dobrym poziomie, niestety ponownie zabrakło kropki nad i. Zawodnicy Radosława Hyżego zaczęli spotkanie z wysokiego „C”, przez większość spotkania utrzymywali wysoką skuteczność, ale w czwartej kwarcie nie mogli znaleźć odpowiedzi na niesamowitego Michaela Hicksa. Lider R8 poprowadził krakowian do zwycięstwa 89:77.

Od początku meczu w barwach gospodarzy dobrze prezentował się Karol Michałek. Dzięki jego dobrej dyspozycji po obu stronach parkietu Śląsk zaczął budować przewagę. W przeciwieństwie do Wojskowych, goście mieli problem z konstruowaniem akcji i otwieraniem pozycji. Po pierwszej kwarcie wrocławianie prowadzili 23:12.

Wysiłek defensywny w drużynie gospodarzy był widoczny gołym okiem, ale przy takim potencjale kadrowym rywala, nie dało się pokryć każdego. W drugiej części gry kilkukrotnie skrzętnie wykorzystał to wyborny strzelec, jakim jest Jakub Załucki. Jego trafienia zza łuku częściowo zredukowały dystans między obiema drużynami. Zawodnicy Hyżego konsekwentnie realizowali jednaks swoje założenia ofensywne i do szatni schodzili prowadząc 39:33.

Podczas gdy Wojskowi skupieni byli na dokładnym kryciu największej gwiazdy R8 czyli Michaela Hicksa, za odrabianie strat po stronie krakowian wziął się Marcin Nowakowski. Rozgrywający dwoił się i troił, w całym meczu zanotował aż 22 punkty, 6 zbiórek i 5 asyst. W drużynie Radosława Hyżego o swoim wielkim talencie przypomniał z kolei Jakub Musiał, który wchodząc z ławki zaliczył aż 19 punktów i 3 asysty w 22 minuty. Przed czwartą kwartą Śląsk prowadził 58:56.

Przez pierwsze trzy części meczu najlepszego strzelca I ligi udało się zatrzymać na 11 punktach. Niestety tego, co w decydującej ćwiartce wyprawiał Michael Hicks nie dało się powstrzymać. Amerykanin z polskim paszportem zdobył w niej aż 16 oczek, czterokrotnie trafiając zza łuku. W kilku akcjach zawodnicy Rafała Knapa po prostu oddali piłkę w ręce rzucającego, który do kosza trafiał nawet rzucając z bardzo dalekiego dystansu przez ręce bezradnych Wojskowych.  Podopieczni Hyżego nie mogli znaleźć odpowiedzi na będącego w niesamowitym gazie Hicksa i ostatecznie musieli uznać wyższość faworyta, przegrywając 77:89. Czwarta kwarta okazała się podwójnie bolesna, bo gwiazda R8 przed jej rozpoczęciem miała na swoim koncie cztery przewinienia i była o krok od opuszczenia parkietu na stałe.

– Tym, co definiuje, który zawodnik jest lepszy są małe rzeczy, detale. We właściwym momencie trzeba zagrać dobrze i podjąć odpowiednią decyzję. Koszykówka jest pod tym względem bardzo trudnym sportem. Próbowaliśmy dzisiaj różnych rzeczy, by powstrzymać Michaela Hicksa, niektóre zadziałały bardzo dobrze, ale trudno utrzymać to przez całe spotkanie. Ten zawodnik trafiał takie rzuty przeciw lepszym zawodnikom w lepszych ligach. Nie był do zatrzymania, można było mu jedynie utrudnić życie, a dziś nie zrobiliśmy tego w wystarczającym stopniu – mówił po meczu Radosław Hyży.

W ekipie wrocławian najlepiej zagrał wspomniany wcześniej Jakub Musiał. Poza nim dwucyfrową zdobycz zaliczyli jeszcze tylko Maciej Krakowczyk (10 punktów) i Marcin Pławucki (11 punktów). Z lepszych indywidualnych występów można jeszcze wybrać 8 punktów i 10 zbiórek Karola Michałka oraz 7 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty Marcina Blumy. Michael Hicks ostatecznie skończył mecz z 27 punktami na koncie (5/10 za 3, 11/18 z gry). Poza Marcinem Nowakowskim w drużynie z Grodu Kraka wyróżnił się jeszcze również wspomniany wcześniej Jakub Załucki (17 punktów, 4 zbiórki, 4 asysty, 3 przechwyty). W statystykach jak na dłoni widać wyrachowanie gości, którzy popełnili znacznie mniej strat (7 przy 15 Śląska) i na przestrzeni całego meczu zaliczyli 10 przechwytów (Śląsk ledwie 1).

Przed wrocławianami teraz dwa mecze wyjazdowe: w najbliższą sobotę (02.12) ze Zniczem Pruszków, a w następną (09.12) z Sokołem Łańcut. Tegoroczne zmagania Wojskowi zakończą domowym  meczem z Astorią Bydgoszcz. Grudzień to najwyższy czas, by podreperować nie najlepszy w tym momencie bilans 5 zwycięstw i 8 porażek. Hej Śląsk!