WKS Śląsk Wrocław vs. Polonia Leszno

WKS Śląsk Wrocław 86 - 96 Jamalex Polonia 1912 Leszno
24 Lis 2017 - 20:00Hala Wielofunkcyjna AWF Wrocław, al. Paderewskiego 35

 

Trójkolorowi postawili faworytowi do awansu naprawdę trudne warunki i choć prowadzili przez zdecydowaną większość spotkania, to nie wystarczyło, by wygrać z Jamalex Polonią 1912 Leszno w hali AWF-u. Po niezwykle zaciętym spotkaniu, wielkich emocjach i dogrywce to goście cieszyli się ze zwycięstwa 96:86.

Zaskoczeniem dla leszczynian mogła być obecność w pierwszej piątce ich wychowanka – Tomasza Żeleźniaka, który pierwszy raz w tym sezonie znalazł się w wyjściowym składzie. Wojskowi rozpoczęli mecz bardzo pewnie, na parkiecie grali i wyglądali lepiej od gości. W ostatnich minutach pierwszej kwarty świetną zmianę dał Aleksander Dziewa, dzięki któremu zawodnicy Radosława Hyżego odskoczyli i wygrali pierwszą część gry 25:16.

Lekarstwem na problemy ze skutecznością podopiecznych Łukasza Grudniewskiego okazali się Radosław Trubacz oraz Adam Kaczmarzyk. Gdy trzecie przewinienie popełnił Kamil Chanas, to ta dwójka wzięła na siebie ciężar gry i odrabiania strat. Leszczynianie cel osiągnęli jeszcze przed przerwą, gdy wyszli na pierwsze w meczu prowadzenie i do szatni schodzili wygrywając 38:36.

Po powrocie na parkiet ponownie to Trójkolorowi byli lepszą drużyną i szybko odskoczyli na 8 punktów. Rewelacyjnie grał Marcin Bluma, który zza łuku był niemal bezbłędny, a do tego popisał się wsadem, który będzie mocnym kandydatem do „paczki” sezonu. W międzyczasie na parkiet powrócił jednak Chanas, a ważne rzuty trafiał też Nikodem Sirijatowicz. W rezultacie przed ostatnią kwartą Śląsk prowadził już tylko 65:63.

W decydującej części meczu rzucający Polonii kontynuował świetne zawody, a największym wsparciem okazał się kapitan Maciej Rostalski. W drużynie gospodarzy regularnie punktowała większość zawodników i na 1:35 do końca meczu Trójkolorowi prowadzili 82:76. Po trójkach Sanny’ego i Sirijatowicza goście doprowadzili do remisu, a mieli w swoich rękach jeszcze ostatnią akcję. Niezwykle groźny Kamil Chanas nie trafił jednak z dalekiego dystansu.

Niestety w dogrywce Wojskowi pogubili się. W ciągu półtorej minuty stracili 7 punktów z rzędu, samemu nie trafiając do kosza. Jedyne dwa oczka udało się zdobyć w końcówce doliczonego czasu gry z rzutów osobistych. Leszczynianie nie dali się już dogonić i to oni świętowali po końcowej syrenie zwycięstwo 96:86.

– Bardzo trudno ocenić taki mecz. Przez większość czasu prowadziliśmy i byliśmy lepszą drużyną, wynik wskazuje jednak na to, że to nasi rywale mieli bardziej stalowe nerwy  i grali do końca. Trafili ważną trójkę, nam pod koszem nie wyszło kilka akcji 1 na 1 i doszło do dogrywki, której cały przekrój był w naszym wykonaniu bardzo słaby – mówił po spotkaniu Marcin Bluma.

Podsumowania statystycznego nie sposób nie rozpocząć właśnie od rewelacyjnego ostatnio „Blumika”. Skrzydłowy zanotował double-double w postaci 18 punktów i 10 zbiórek, do których dołożył 3 asysty (4/5 zza łuku). Barierę 10 oczek przekroczyli w drużynie Śląska Karol Michałek (10 punktów), Tomasz Żeleźniak (10 punktów, 5 zbiórek), Maciej Krakowczyk (11 punktów, 8 zbiórek), Aleksander Dziewa (14 punktów, 4 zbiórki, 2 bloki) i Marcin Pławucki (14 punktów, 7 asyst). Wojskowi przegrali zbiórkę 45-52, rozdali za to aż 18 asyst przy 12 popełnionych stratach. Zawiodła skuteczność na linii (17/27).

Leszczynian do zwycięstwa poprowadzili Kamil Chanas (21 punktów), Radosław Trubacz (17 punktów), Nikodem Sirijatowicz (16 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty) i Maciej Rostalski (16 punktów, 10 zbiórek). W całym meczu mieliśmy aż 22 zmiany prowadzenia i 9 remisów.

Porażka niewątpliwie boli, bo bardzo silny rywal był już niemal „na widelcu”, a jednak podopiecznym Łukasza Grudniewskiego udało się doprowadzić do dogrywki i wygrać to spotkanie. Wyrównana walka między oboma zespołami i momenty dominacji Śląska pokazują za to jaki potencjał drzemie we wrocławskiej drużynie. Emocje w  wypełnionej po brzegi hali AWF-u sięgały zenitu i jedyne czego w piątek zabrakło to zwieńczenia w postaci zwycięstwa. O tą przysłowiową „truskawkę na torcie” powalczymy już w środę w kolejnym meczu z ligowym potentatem. Do Wrocławia przyjeżdża ekipa R8 Basket AZS Politechnika Kraków, co oznacza możliwość rewanżu za przegrany finał II ligi z maja tego roku. Hej Śląsk!