WKS Śląsk Wrocław – Elektrobud-Investment ZB Pruszków

WKS Śląsk Wrocław 82 - 81 Elektrobud-Investment ZB Pruszków
18 Mar 2018 - 18:30Hala AWF, al. Paderewskiego 35

W starciu z Elektrobud-Investment Zniczem Basket Pruszków jak za dawnych lat nie brakowało emocji. W całym meczu oglądaliśmy aż 22 zmiany prowadzenia, na koniec ze zwycięstwa cieszyli się jednak Trójkolorowi. Wrocławianie przetrwali trudną końcówkę i wygrali 6. mecz z rzędu, tym razem 82:81.

To drużyna Marka Zapałowskiego lepiej weszła w spotkanie i nieznacznie przeważała w pierwszej kwarcie. Pierwsze sygnały dobrej dyspozycji dał Mikołaj Stopierzyński, a trzy trafienia (w tym dwie trójki) zaliczył Mateusz Jarmakowicz. Po stronie gospodarzy zza łuku odpowiadał jednak Jakub Musiał i Adrian Mroczek-Truskowski. Celny rzut kapitana Śląska zza linii 6,75m zmniejszył przewagę gości do 5 pkt (25:20).

W drugiej części gry wspomniana dwójka graczy z Pruszkowa nadal nadawała ton grze Znicza. W drużynie Wojskowych przebudził się za to Aleksander Dziewa, który dwoma wsadami ponad obrońcami gości zelektryzował publiczność zgromadzoną w hali AWF-u. Wrocławianie zaliczyli do przerwy 5 bloków, ale przegrali zbiórkę 13:21 przez co nie zdołali wyjść na prowadzenie i schodząc z parkietu remisowali z rywalem 37:37.

Po powrocie z szatni podopieczni Radosława Hyżego prezentowali dobrą ofensywę, a zza łuku ponownie nie do zatrzymania okazał się Adrian Mroczek-Truskowski. Niestety gospodarze dosyć często faulowali, co wykorzystali koszykarze z Pruszkowa, trafiając w trzeciej kwarcie 10 z 12 rzutów osobistych. Po lay-upie Adriana Kordalskiego, Znicz prowadził przed decydującą kwartą 65:64.

Dzięki konsekwencji i cierpliwości w swej grze Wojskowi po trójkach kapitana i Mikołaja Ratajczaka wyszli na 9-punktowe prowadzenie. Po punktach Mikołaja Stopierzyńskiego goście zdołali jednak zbliżyć się w końcówce na 4 pkt. Następnie stratę popełnił Marcin Pławucki, a fantastyczną trójką popisał się Andrzej Paszkiewicz. Śląsk prowadził 82:81, do końca meczu została niecała minuta. Wrocławianie nie zdołali zdobyć punktów w swoim ostatnim posiadaniu, udało im się za to wybronić ostatnią akcję rywali. Wjeżdżającego pod kosz Stopierzyńskiego do końca naciskał Mikołaj Ratajczak, swoją pracę na tablicy wykonał za to Karol Michałek, który zebrał piłkę i nie pozwolił rywalowi wyrwać jej z rąk. Sędziowie orzekli sytuację sporną, a strzałka sprzyjała Wojskowym. Podopieczni Radosława Hyżego zdołali utrzymać prowadzenie przez pozostałe 8 sekund gry i wygrali bitwę o play-offy dokładnie takim samym wynikiem jak w Pruszkowie – 82:81.

– Myślę, że w końcówce nie chodziło o to, że poczuliśmy się zbyt pewnie, ale w tym sezonie mamy po prostu taki styl, że zawsze trzymamy kibiców do końca w niepewności (śmiech). Mówiąc poważnie: to jest sport, rywal także z całych sił walczy o wygraną i czasem uda mu się włączyć szósty bieg, trafi szczęśliwy rzut i ponownie jest blisko. Do tego drużyna z Pruszkowa jest moim zdaniem w 1. Lidze niedoceniana. Gdy trafi jej się lepszy mecz w ataku, jest bardzo wymagającym rywalem i tak było też dzisiaj. Szczęście sprzyja jednak lepszym – podsumował spotkanie Adrian Mroczek-Truskowski.

Wojskowi zagrali z bardzo dobrą skutecznością (55% z gry, 40% zza łuku). Największy w tym udział mieli właśnie „Mroko” (17 pkt, 5/7 za 3), Aleksander Dziewa (17 pkt, 9 zb, 3b, EVAL 25), Jan Grzeliński (double-double 13 pkt, 10 asyst) i Mikołaj Ratajczak (9 pkt, 10 zb, 3 ast, EVAL 22). Dodatkowo ostatecznie to Śląsk wygrał zbiórkę 34:30, a do tego rozdał aż 21 asyst przy ledwie 8 po stronie rywali. Wrocławianie ponownie mieli jednak problem z faulami (łącznie 25), a w końcówce z powodu nadmiaru przewinień parkiet opuścili Mateusz Stawiak i Aleksander Dziewa, z kolei zagrożony wykluczeniem był Karol Michałek. Pruszkowianie trafili tylko 5 trójek, przyzwoicie zaprezentowali się za to na linii (22/27). Dla gości najlepiej punktowali Mikołaj Stopierzyński (17 pkt, 9zb, 2 ast, 2 p, 7/8 z linii), Mateusz Jarmakowicz (16 pkt, 5/8 z gry), Andrzej Paszkiewicz (14 pkt, 3 ast, 3 p) i Adrian Kordalski (14 pkt, 3 zb).

Choć w końcówce nie udało się uniknąć nerwówki, najważniejsze jest zwycięstwo w meczu niezwykle istotnym w kwestii walki o czołową ósemkę. Wrocławianie dotychczas tylko w jednym momencie sezonu mieli dodatni bilans zwycięstw i porażek – miało to miejsce po trzech pierwszych meczach rozgrywek (P – Polfarmex Kutno, W – Zetkama Doral Nysa Kłodzko, W – KK Warszawa). Taka sytuacja ma miejsce ponownie – Wojskowi z 15 wygranymi i 14 przegranymi wrócili bowiem na 7. miejsce w tabeli. Do końca rundy zasadniczej zostały jeszcze 3 kolejki, a za plecami z jednym zaległym meczem i bilansem 14-14 czają się Enea Astoria Bydgoszcz, Biofarm Basket Poznań oraz Znicz. Zapowiada się więc absolutnie fascynująca końcówka sezonu. Hej Śląsk!