Trener Hyży o zmianach kadrowych i okresie przygotowawczym

Szkoleniowiec Śląska komentuje pozbycie się kilku ważnych w poprzednim sezonie postaci drużyny

Trener Hyży o zmianach kadrowych i okresie przygotowawczym

O zmianach kadrowych w klubie oraz planach na okres przygotowawczy z Radosławem Hyżym rozmawia Adrian Łysek.

AŁ: Po sezonie w Śląsku nastąpiła rewolucja kadrowa. Komentował Pan już pozyskanie Norberta Kulona i Aleksandra Leńczuka, ale jak odniósłby się Pan do odejścia kilku, wydawałoby się, ważnych postaci drużyny w poprzednim sezonie? Mateusz Stawiak podobnie jak Mikołaj Ratajczak zaliczył dobrą drugą część sezonu, Jan Grzeliński i Marcin Pławucki byli czołowymi punktującymi. Jedynie w przypadku Adriana Mroczek-Truskowskiego można było powiedzieć, że spodziewano się po nim więcej.

RH: W takim razie po kolei. Mateusz jest bardzo fajnym człowiekiem, ale potrzebował zmiany. Uważam, że dobrze dla niego się stało i w nowym środowisku, nowej drużynie stoi przed nim wielka szansa. Polonia Leszno będzie naszym rywalem do awansu, ale życzę Mateuszowi jak najlepiej. Wierzę, że się pokaże i zacznie grać na miarę swoich możliwości. Jeśli tak się stanie będzie to też poniekąd zasługą Śląska, gdyż tę decyzję podjęliśmy również dla jego dobra.

Bardzo chciałem, by Mikołaj Ratajczak został w składzie, ale niestety nieco nie pasował do naszej koncepcji gry w ataku. Większy potencjał ofensywny widzę w Aleksandrze Leńczuku i Jakubie Musiale. Dobrze stało się dla „Rataja”, że może szukać nowego klubu, dlatego, że potrzebuje przede wszystkim minut na parkiecie, a u nas zwyczajnie nie miałby ich zbyt wiele. Niestety sport jest brutalny i prawda była taka, że na tej pozycji mamy lepszych zawodników, tym bardziej po przesunięciu Macieja Krakowczyka na „trójkę”. Jesteśmy organizacją, a ja trenerem, który dba o dobro zawodników. Mikołaj miał bardzo małe szanse na wywalczenie miejsca w składzie, stąd jego odejście.

Jan Grzeliński w ostatnich kilku miesiącach znacznie się poprawił, sam zrozumiał pewne rzeczy i zaczął grać na miarę swoich możliwości. Przy wyborze między „Grzelem” a Norbertem Kulonem również kierowaliśmy się głęboką analizą tego, czego potrzebuje zespół, jakie są plusy i minusy obu z nich. Nieznacznie, bo o dwa elementy rywalizację tę wygrał Norbert. Nie chciałbym zdradzać, co konkretnie przeważyło, ale wyjaśniłem to Jankowi i również życzę mu wszystkiego dobrego. Jemu również mocno kibicuję, dlatego, że zżywam się ze swoimi zawodnikami. Rozstania nie są przez to łatwe, natomiast częścią profesjonalizmu jest pilnowanie, by decydowały fakty i argumenty, a nie prywatne sympatie.

Z największym żalem żegnałem natomiast Marcina Pławuckiego. Jest to osoba z nienaganną etyką pracy, uwielbiałem z nim współpracować. Można było z nim porozmawiać na każdy temat dotyczący koszykówki, a on z chęcią słuchał, chciał iść za trendami. Bardzo podobała mi się w nim otwartość na zmianę pozycji, rozumiał, co chcę mu przekazać. Jego pozycją powinien być rzucający lub  tzw. punktujący rozgrywający. Było mi przez to trudno się z nim rozstać, natomiast po analizie wszystkich „za” i „przeciw” doszedłem do wniosku, że ciężko będzie znaleźć dla niego miejsce w mojej koncepcji, która nie zakłada zbyt wielu niskich zawodników. Bardzo mu kibicuję i życzę powodzenia w Siedlcach.

Jeśli chodzi o Adriana – myślę, że kwestia jego nienajlepszej gry w ataku była też spowodowana moją osobą. Uznałem, że nie jestem w stanie już nic więcej z niego wykrzesać i w takich sytuacjach są dwa rozwiązania: zmienia się trenera lub zawodnika. Tak samo uważam, że ten transfer to dobra decyzja obu stron. W towarzystwie właśnie Mateusza Stawiaka, Kamila Chanasa, Tomasza Ochońko czy Adama Kaczmarzyka będzie mu bardzo dobrze.

AŁ: Do Śląska dołącza kolejny utalentowany wysoki gracz. Tegoroczny zdobywca tytułu MVP MP U20 oraz złotego medalu z polską kadrą U20 na ME dywizji B. Czego spodziewa się Pan po Bartłomieju Pietrasie i jaka będzie jego rola w drużynie?

RH: Nie sądziłem, że Asseco z niego zrezygnuje, natomiast najwidoczniej uznano, że Bartek nie był elementem niezbędnym do rozwoju drużyny. Uważam, że to duże wzmocnienie, ale wiele będzie zależeć od jego podejścia. Czas spędzony w Hiszpanii czy zdobycie tytułu MVP MP U20 w tym roku to już przeszłość, a w Śląsku czy u mnie nie żyje się przeszłością, tylko teraźniejszością. Bartka widzę na pozycji nr 4, ale czeka nas jeszcze dużo pracy nad rzutem zza łuku czy operowaniem piłką. Zobaczymy też, co przy jego gabarytach uda się z niego wydobyć trenerowi przygotowania fizycznego. Bartek nie dostawał w ekstraklasie zbyt wiele minut, bo potrzebuje jeszcze czasu, by ograć się w koszykówce siłowej. W PLK grają zawodnicy, którzy ważą i podnoszą „swoje”, dużo ciężej jest więc tam sprostać pod względem fizycznym. Jego potencjał mimo to jest duży, wszystko zweryfikuje parkiet, ale cieszę się na myśl o współpracy.

AŁ: Kosynierka przeszła remont, z pewnością przyjemniej będzie więc wrócić do treningów. Jak będzie wyglądać okres przygotowawczy?

RH: Planujemy pracować nad dobrymi nawykami zarówno w treningu jak i zachowaniu. Chcemy wejść na jak najwyższy poziom, zrobić znaczny postęp w porównaniu do tego, gdzie byliśmy rok temu. Rolą trenera jest motywowanie i inspirowanie, a koszykówka stale się zmienia. Uważam, że wciąż jej najważniejszą częścią pozostaje atak, dlatego, że daje swobodę psychiczną, ale bez maksymalnego zaangażowania mentalnego zawodników nic nie wskóramy.

Do tego skupimy się też na przygotowaniu fizycznym czyli siłowni, bieganiu, rzucaniu, technice indywidualnej, później przyjdzie czas na współpracę między zawodnikami. Kluczem w dzisiejszej koszykówce jest przejście z obrony do ataku i odwrotnie. Zainstalowanie w świadomości zawodników reguł, które tym rządzą z pewnością będzie kosztować bardzo dużo długiej, żmudnej i ciężkiej pracy. Z sezonu na sezon staram się rozwijać i wyciągać wnioski, analizować, gdzie popełniłem błędy, dzięki czemu wiem później, na czym skupić się podczas przygotowań. Uwielbiam okresy przygotowawcze, bo to najlepszy czas, by modelować zawodników i ich grę. Zapewniam, że u mnie będzie ciężko.

Leave a Reply

four × one =